sobota, 25 kwietnia 2015

nieogar!


Masz czasem wrażenie, że totalnie nie ogarniasz życia, wszystko co robisz niekoniecznie wychodzi po twej myśli i sam się we wszystkim gubisz? chyba taki etap właśnie przechodzę. Mam pracę, marzenia, plany, 20 minut do morza i swoje spojrzenie na świat. Brakuję tylko poukładania swoich chaotycznych myśli, wytrwałego dążenia do celu i więcej siły w przezwyciężaniu swoich słabości. IDEAŁEM nigdy nikt nie będzie, ale może czas spróbować?
Ostatnio w modowym świecie odbyła się XII edycja Fashion Week Poland w Łodzi. Udało mi się wygospodarować czas na to zdarzenie dokładnie jeden raz, a czy chętnie pojadę jeszcze? Możliwe. Osobiście mam mieszane uczucia. Fajnie pojechać, "pokazać się", zaprezentować jako fanatyk mody, poobserwować inspirujące ale nieprzesadzone stylizację, porobić zdjęcia, uczestniczyć w pokazach mody. Mój pierwszy raz na tego typu wydarzeniu był dość oszołamiający, i razem z moim przyjacielem niekoniecznie wczuliśmy się w panujący tam klimat, gałki oczne latały mi dookoła głowy i sama nie wiedziałam na czym się skupić. Na tym, że leci fajna muza, kto ma zaraz swój pokaz, co fajnego można kupić czy też kto fajny właśnie koło mnie przeszedł i warto pstryknąć mu fotkę! Bardziej moje klimaty oddaje Coachella festival. Świeże powietrze, fajna muzyka i hippisowskie klimaty. Sama z miłą chęcią odwiedziłabym Kalifornię i poczuła panujący tam klimat!

Ten tydzień nie był moim ulubionym, dlatego nie zastanawiałam się nad tym co na siebie włożę i pierwsze co, wpadły mi w ręce jeansy z dziurami( minus taki, że łatwo możemy je jeszcze bardziej poszerzyć, poprzez zahaczenie), czarny t-shirt i panterkowy płaszczyk, pod który w razie chłodniejszego wieczoru ubrałam czarną narzutkę. 












z Frankiem :)!


dużo siły i wytrwałości na nowy tydzień!
ahoj!

zdjęcia: Rafał Frankiewicz


buty: Vans/ spodnie: Zara/ koszulka: Cubus/ narzutka: H&M/ płaszczyk: Pull&Bear







wtorek, 7 kwietnia 2015

W innym wymiarze.


Właśnie piję herbę i kątem oka spoglądam na pokój, nowy pokój. Po przeprowadzce do Trójmiasta, na pewien czas zostałam właścicielem pokoiku, małego, przeze mnie już urządzonego w 3 pokojowym mieszkaniu. Pierwsze dwa dni był dość dziwne i "nie moje". W zasadzie do teraz nie umiem dobrze się zorganizować (w zasadzie nigdy nie byłam w tym dobra), hm, no cóż. Nowa praca jest dla mnie wyzwaniem, dużo się dzieję, dużo się zmienia, czasem nie wiem w co włożyć ręce by się wyrobić w 8 godzin. Nierealne. Dlatego 10 godzinowy wymiar pracy, jest moim minimum. Zdawałam sobie sprawę, że na początku swój wolny czas i tak spędzę przy aranżacji wnętrz, w sumie jaki wolny czas?! Ach, to ten odcinek czasu, kiedy jadąc z pracy przez Stocznie w Gdyni myślę jak to będzie jutro, a kiedy dojadę na miejsce wezmę prysznic, wypiję herbę i pójdę spać. Nie byłam nawet przywitać się z morzem! ( nie, wcale się nie żale, zrobię to jutro). Wiem, że to co robię lubuję bardzo, toteż jestem w stanie poświęcić 4 godziny dłużej i poszperać w ciuszkach, zmienić swoją wizję i stworzyć coś nowego, albo ubrać pannę lub pana z wystawowego podium. Ach. Jutro kolejny dzień!

  Lubię modowe czasopisma. Jednym spojrzeniem, wertując strona po stronie wiem, co się dzieję w szerokim świecie i co jest MUST HAVE (większość i tak dostrzegam poprzez obserwację, albo po prostu przez swoja modową intuicję;)). Gdybym miała porównać co w  gazetach znajdziemy, to dochodzę do prostych wniosków- wszędzie jest to samo, ale grafika i strona tytułowa robi swoje, dlatego i tak dobrze wiem, że jeśli w jednej gazecie będą nowości z londyńskich ulic, trendy na całym świecie a w drugiej dokładnie to samo, tylko inaczej  wszystko zostanie odbiorcy przekazane, z inną modelką w roli głównej czy z innym hasłem na stronie tytułowej, to i tak kupię obydwa żurnale. Tak już mam. Otwieram nowe ELLE i co widzę- pistacjowe love, siatka na czasie, coś o stylistkach (dobry biznes), zdjęcia, zdjęcia, tutaj jakieś artykuły o youtuberkach, zdjęcia...dobra, wszystko wiem. W zadzie nie muszę czytać, no ale gazetę muszę mieć! Wszystko pod kontrolą.

  Korzystając z krótkiego powrotu do rodzinnego domu (bo Wielkanoc), założyłam białe buty, czarne spodnie z niskim krokiem, czerwony sweter i moje znalezisko, za całe 14 zł, czyli oversizowy płaszcz. Tadam! No i poszłam na spacer. 

High five!



w trakcie przebudowywania małych działów :D akcja!











sweterek: h&m/ płaszcz: sh/ spodnie: zara/ buty: no name


fot: Rafał Frankiewicz.